To, co było nieuniknione - Rozdział 13

    Minęło pół roku odkąd Ulrich i Sissi postanowili zostać przyjaciółmi. Pół roku minęło też od ostatniej wiadomości jaką Ulrich wymienił z Yumi na komunikatorze internetowym. Ich relacja powoli przestawała istnieć. Stern wiedział, że Ishiyama utrzymuje kontakty z Aelitą i Jeremim. Czasem nawet do ich wspólnych rozmów wtrącał się Odd. Tylko on, Ulrich, nie miał ochoty ciągnąć relacji, która w jego mniemaniu nie miała żadnego sensu. Jakieś trzy miesiące wcześniej dowiedział się od Aelity, że Yumi jej powiedziała, że zaaklimatyzowała się w Japonii i póki co nie zamierza wracać, żeby studiować we Francji, tak jak deklarowała to wcześniej. Ta wiadomość przypieczętowała poniekąd stosunek Sterna do tej internetowej znajomości. Sissi, jako jego nowa przyjaciółka również starała się go w tym utwierdzać. Osłabienie relacji Ulricha z Yumi było dla niej bardzo korzystną kartą w wyścigu o serce szatyna, dlatego podchodziła do tego jak do niespodziewanego daru od losu, który przybliżał ją znacząco do jej upragnionego celu. Elizabeth starała się jednak nie ograniczać kontaktów Ulricha z pozostałymi przyjaciółmi, gdyż jakakolwiek próba ingerowania w nie, kończyła się dla dziewczyny awanturą ze strony jej ukochanego. Na szczęście kontakty te, jak domniemywała z uwagi na przygotowania do końcowych egzaminów, nie zdarzały się zbyt często. Prawda jednak była bardziej skomplikowana, niż mogła się domyślać. Jeremy i Aelita od dwóch miesięcy zajmowali się programem, który miał wykasować Xanę. Ich projekt, który nazwali od ostatniej litery alfabetu greckiego “Omega”, wszedł na poziom znacznego zaawansowania prac. Einsteinowie wybrali taką nazwę dla swojego przedsięwzięcia, ponieważ stanowiła ona pewien symbol końca, który miał niebawem nadejść dla Xany. Odd w tym czasie stał się głównym ochotnikiem, który testował wszystkie nowe rozwiązania, jakie zostały wymyślone, udając się do Lyoko i uruchamiając je z poziomu wirtualnego świata. Do tej pory udało im się już wykasować kilka drzew w sektorze leśnym, ogromną górę lodową w sektorze polarnym i zniszczyć nieodwracalnie jedną z wież w sektorze górskim. Wykonali naprawdę sporo ciężkiej pracy.
-To kiedy kolejna wyprawa do Lyoko? - dopytywał Odd, siedząc na łóżku Jeremiego. Pokój komputerowca stał się od kilku tygodni stałym miejscem, w którym działo się wszystko, co było związane z projektem “Omega”.
-Myślę, że kolejny eksperyment przeprowadzimy jutro rano - stwierdziła Aelita.
-Oczywiście, zakładając, że Xana nie zaatakuje - dodał Jeremy, odwracając się od swojego komputera w stronę przyjaciół.
-Ostatnio nie atakuje za często - zauważyła Hopper.
-To prawda. Zaczynam się już nudzić. Kiedyś potrafił atakować codziennie, a teraz jak raz w tygodniu sobie przypomni o nas to jest dobrze - to mówiąc, Della Robbia poderwał się na równe nogi i zaczął chodzić po pokoju.
-Nie kuś go, Odd - mruknęła Aelita. - Dzięki temu, że nie atakuje teraz tak często możemy spokojnie pracować nad Omegą.
-Dokładnie. Jakbyśmy codziennie musieli dezaktywować wieże to nic nowego byśmy nie mogli testować. Poza tym teraz jak już zaatakuje to zauważ, że jego ataki stały się bardziej precyzyjne. Teraz on dokładnie wie czego chce - Jeremy obrócił się z powrotem do ekranu swojego komputera.



Ulrich czuł się coraz bardziej odsuwany na margines. Nie brał już czynnego udziału w projekcie “Omega”. Choć kibicował swoim przyjaciołom, aby jak najszybciej udało im się skasować Xanę, to czuł się w tym przedsięwzięciu jak piąte koło u wozu. Domyślał się, że częściowo za ten stan rzeczy odpowiadała jego znajomość z Sissi. Kiedy spędzał z nią czas, nie mógł być w tym samym czasie w pokoju Einsteina. Przytłoczony zbliżającymi się egzaminami końcowymi zdecydowanie wolał spędzać czas z Sissi na przyjemnych wypadach do kina czy na koncert, niż na gdybaniu jak unicestwić Xanę.
-To gdzie idziemy dzisiaj? - piskliwy głos Sissi wyrwał Ulricha z zamyślenia.
-A gdzie chcesz iść? - zapytał machinalnie. Siedzieli teraz na sali gimnastycznej, na której wcześniej ćwiczyli razem podstawy samoobrony - kolejną inicjatywę Elizabeth, żeby spędzali razem więcej czasu.   
-Miałbyś może ochotę na sernik na ciepło?
-W sumie brzmi bardzo smacznie…
-Świetnie. Nicolas mi powiedział ostatnio, że niedaleko szkoły jest cukiernia, w której serwują taki sernik i ponoć jest bardzo pyszny.
-W takim razie chodźmy tam.
-Dobra, to wróćmy do pokoi. Przebiorę się i możemy iść - to mówiąc, dziewczyna zebrała wszystkie swoje rzeczy do torby sportowej, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Stern również zabrał swoje rzeczy i ruszył w ślad za nastolatką.



Następnego ranka Odd nie mógł się już doczekać kolejnej wyprawy do Lyoko. Skrycie chciał się nacieszyć przebywaniem w wirtualnym świecie, gdyż wiedział, że dni Wojowników Lyoko są już policzone. Nieuchronny kres działalności Xany zbliżał się nieubłaganie, a przy tym Odd podejrzewał, że usunięcie wirusa będzie tożsame z wyłączeniem superkomputera. Nastolatek, gdy tylko zjadł śniadanie, wyciągnął parę Einsteinów ze stołówki, kierując ich kroki w stronę opuszczonej fabryki.
-Gdzie ci się tak śpieszy, Odd? - zapytał w końcu Jeremy, ciężko przy tym dysząc. Tempo jakie narzucił mu przyjaciel było zdecydowanie za szybkie w stosunku do kondycji jaką miał komputerowiec.
-No jak to gdzie? - zdziwił się Della Robbia. - Do fabryki, testować te wasze nowe programy!
-Myślę, że nie musimy aż tak się śpieszyć - zaśmiała się Aelita. - Nic się nie stanie jak dotrzemy tam pięć minut później.
-Stanie się, stanie - marudził Włoch. - Xana nigdy nie śpi, więc nigdy nie wiadomo, czy akurat jak będziemy w Lyoko to nie zaatakuje.
-Masz rację - przyznał Belpois. - Ale to ryzyko jest zawsze. Dzisiaj nie musimy się śpieszyć. Poza tym jakby coś się działo to Ulrich jest zawsze pod telefonem.
-Nasz Romeo? Daj spokój, on ostatnio w ogóle nie interesuje się sprawami Lyoko - Odd westchnął ostentacyjnie.
-Nie gadaj, że jest aż tak źle - to mówiąc, Jeremy otworzył właz do kanału, po czym zaczął schodzić po drabince na dół.
-Jest bardzo źle - powiedział Odd i również zaczął schodzić do kanału. - Mówię wam, mam wrażenie, że on zacznie chodzić z Sissi.
-Nie ma mowy - stwierdziła pewnie Aelita. - Oni do siebie w ogóle nie pasują.
-Z tym to się zgodzę - poparł dziewczynę Della Robbia. - Ale niestety widzę w nim jakąś zmianę. Chyba szkodzi mu, że Yumi wyjechała.
-Wszystkim szkodzi - mruknęła pod nosem Hopper. - Mam wrażenie, że odkąd wyjechała, to nasza paczka się zaczyna sypać.
-Wcale nie, Księżniczko - Odd uśmiechnął się promiennie do przyjaciółki, chwytając ją za ramię i podążając przed siebie chodnikiem wzdłuż kanału. - Zobaczysz, to tylko chwilowy kryzys.
-Obyś miał rację…
-Ja ją zawsze mam, Księżniczko…
-Odd, a ty jak zawsze skromny - do rozmowy wtrącił się Belpois, który przysłuchiwał się wcześniejszej wymianie zdań między przyjaciółmi.